Kiedy w 2007 roku szukałam lokalu na swoją własną pracownię trafiłam na świetne miejsce. Pomieszczenie nieduże i nieogrzewane, ale znajdujące się w bardzo wygodnym i pełnym uroku miejscu; stara, ceglana fabryczka tuż obok Ronda Grzegórzeckiego, dawny Erdal. Lokal wynajęłam, choć już wtedy było wiadomo, że prędzej czy później będę go musiała opuścić ponieważ właściciel miał plan, by fabryczkę przebudować i zrobić w niej lofty. Widok z okna miałam taki:
fot. Remigiusz Czekański
Sprawa przebudowy przeciągała się; w końcu było wiadomo, że irlandzki właściciel niczego nie zdziała. I tak przez kilka lat w fabryczce kwitło życie. Całkiem mocno zakorzeniona tymczasowość;) Komis meblowy, szkoła rysunku i malarstwa, warsztat samochodowy, salka prób, magazyny, garaż meleksów, a przez jakiś czas siedzibę miała tam też Kawiarnia Naukowa (bardzo chętnie jeździłam wtedy wieczorami do pracowni odpalić piec;))
W końcu stało się to, co stać się musiało – teren kupił nowy właściciel budujący w Krakowie dużo. Jemu uzyskanie pozwoleń zajęło już mniej czasu i moment przeprowadzki zaczął się zbliżać wielkimi krokami. 30-go grudnia 2016 roku, czyli po 9 latach opuściłam moją starą pracownię. Zostawiłam w tych murach dużo serca i wspomnień, mam nadzieję, że nie zostaną one rozjechane! Chyba jako pierwsza opuściłam fabryczkę, więc jeśli ktoś ciekawy, to jeszcze można zajrzeć do komisu, albo wymienić opony u Mirka;)
A ja rozpakowuję ostatnie kartony w nowej pracowni:) Mam ją pod domem (dosłownie, bo w jasnej, na szczęście, piwniczce). Mój Remek, człowiek wielu talentów, odremontował ją pięknie i zrobił mi wygodny, duży stół. Nie mogę się już doczekać chwili, kiedy będę mogła zasiąść do pracy!
Nowy Rok zaczynam w Nowym Miejscu i ,jak to często w takich sytuacjach bywa, z nową energią, planami i marzeniami. Mam nadzieję, że będzie dobry, pełen ciekawych pomysłów i spotkań, czego i Wam bardzo serdecznie życzę!
Chcesz skomentować?